piekarz piekarz
668
BLOG

Skąd się bierze wzrost gospodarczy

piekarz piekarz Polityka Obserwuj notkę 13

Dlaczego współczesny człowiek w ciągu godziny wytwarza tyle dóbr, co 500 lat temu całe rodziny produkowały w ciągu powiedzmy miesiąca? Jest to dość proste - praca współczesnego człowieka jest bardziej wydajna. Mało odkrywcze, nieprawdaż? Oczywiście, wzrost gospodarczy bierze się z wzrostu wydajności. Więc może inaczej - skąd bierze się wzrost wydajności? No bo przecież to nie zasługa komunizmu.

Jogging a wodociągi

Wyobraźmy sobie pierwotnego człowieka, któremu co jakiś doskwiera pragnienie. Bohater nasz ma wtedy jedno wyjście: udać się do pobliskiego strumienia i się napić wody.

W pewnym momencie nasz człowiek może dojść do wniosku, że takie bieganie po wodę i z powrotem nie jest specjalnie wydajne. Uzna, że potrzebna jest sprawniejsza metoda. Nasz człowiek zbuduje wodociąg dostarczający mu wodę bezpośrednio  do chaty.

Korzyści z wybudowania wodociągu są oczywiste. Czas który nasz bohater wcześniej przeznaczał na zdobywanie wody może teraz przeznaczyć na zdobywanie pożywienia czy też produkcje narzędzi. Dzięki zmniejszeniu kosztu (tu: czas) zaspokajania jednej ze swych potrzeb, nasz człowiek może zaspokoić inne swoje potrzeby w większym stopniu. Możliwe też, że dzięki oszczędności był w stanie zaspokoić potrzeby, których zaspokojenie wcześniej nie było możliwe (przykład? po tysiącach lat budowania „wodociągów" ty zaspokajasz teraz swoją potrzebę czytania bloga).  W każdym razie zaspokaja więcej lub lepiej swoje potrzeb - jego dobrobyt wzrósł.

Nasz bohater zwiększył wydajność swojej pracy. W ciągu jednego dnia produkuje więcej. Jest to jedyny sposób w jaki gospodarka może się rozwijać.

Jak zbudować wodociąg?

Budowa takiego wodociągu nie jest prostą sprawą. Gdyby można było zbudować taki wodociąg "ot tak", to równie dobrze można byłoby stworzyć każde inne dobro (w tym konsumpcyjne). W takim świecie nie ma co o ekonomii dyskutować, bo każdy mógłby mieć co tylko sobie zamarzy zerowym kosztem. Byłby to świat w którym komunizm by działał. W świecie w którym my żyjemy dobra nie spadają nam "z nieba". A socjalizm - jak mówił Kisiel - jest ustrojem, w którym po wprowadzeniu go na pustyni w rok zabrakłoby piasku.

Więc co trzeba zrobić by zbudować wodociąg? Cóż, trzeba trochę oszczędzić[1]. Chociażby żywność czy też narzędzia potrzebne do budowy. Musimy ograniczyć nasze zużycie żywności i narzędzi, by móc ich użyć ich zapasy do produkcji wodociągu. Tu kryje się właśnie źródło wzrostu gospodarczego: oszczędzanie i inwestowanie. Czyli zamiast za 100zł miesięcznie kupować batoniki, oszczędzić i kupić maszynę do produkcji batoników. Przez jakiś czas będziemy mieli mniej batoników, jednak gdy tylko nasza maszyna ruszy będziemy mogli za 100zł zjeść więcej batoników. Tak właśnie powstaje wzrost gospodarczy. A, i jeszcze jedno - by kupić tą maszynę musimy na nią oszczędzić. To jest naprawdę bardzo ważne. O socjalistycznych złudzeniach, że wcale nie trzeba przy innej okazji.

Wprowadźmy sobie teraz trochę mądrych wyrazów, co by przy kolejnych okazjach ich używać. Nasze narzędzia i żywność to są dobra kapitałowe. W ogólności możemy albo je skonsumować, albo je zainwestować. Gdy oszczędzamy prowadzimy do akumulacji kapitału. Dzięki niej jesteśmy w stanie wytwarzać efektywniejsze, bardziej okrężne metody produkcji (jak wodociąg). To ostatnie polega na wydłużaniu długości ścieżki produkcji: zamiast „spacer - woda" mamy „produkcja narzędzi - produkcja wodociągu - woda".

Więc w skrócie: akumulacja kapitału prowadząca do wdrażania bardziej okrężnych metod produkcji prowadzi do wzrostu gospodarczego.  

Kiedy budować wodociąg?

To wbrew pozorom trudne pytanie. Zwróćmy bowiem uwagę, że poświęcenie jednej godziny z potrzebnych dwudziestu na budowę wodociągu nie daje nam żadnej korzyści. Mało tego, nie odnosimy korzyści które potencjalnie moglibyśmy odnieść, gdybyśmy swój czas spędzili w inny sposób (np. odpoczynek). Wybudowanie wodociągu musi zaspokoić co najmniej tyle samo naszych potrzeb jak spędzenie tych 20 godzin w jakikolwiek inny sposób[2]. Ale to nie wszystko. Musi nam też wynagrodzić oczekiwanie 20h na efekty.

Człowiek podejmuje jakiekolwiek działanie tylko wtedy gdy uważa, że przyniesie mu jakąś korzyść. Jednakże konkretna korzyść teraz i ta sama korzyść za 10 lat mają inną wagę. Gdy mamy do zaspokojenia jakąś potrzebę wolimy zrobić to teraz niż za jakiś czas. Wolimy mieć w portfelu 100zł niż oddać je na niezrywalną lokatę 0% na rok[3]. Ten efekt czasu zwie się preferencją czasową. Im wyższa, tym większą chcemy nagrodę za czekanie. Stosunek nagrody do kwoty którą odkładamy jest procentem pierwotnym i jako taki stanowi istotny składnik stóp procentowych w państwach kapitalistycznych (pod tym względem mało które państwo jest takie). Natomiast sama preferencja czasowa jest powodem, dla którego stopy procentowe istnieją.

Nie wodociągi a fabryki

Wyżej opisany przykład z wodociągiem może wydawać się dość abstrakcyjny. Jednakże tak samo jak akumulacja kapitału jest niezbędna do budowy wodociągu, tak samo jest nieodzowna przy stawianiu fabryki. W końcu za coś należy ją zbudować. Musimy zaoszczędzić pieniądze na maszyny. Różnica polega tutaj na tym, że żyjemy w czasach wymiany pośredniej, więc zamiast wymieniać mięso na wodę mamy pieniądze.

Pieniądze to pewien poziom abstrakcji, przez który przykładowo tacy komuniści się gubią i głupieją. Wydaje im się, że dóbr kapitałowych jest w bród, i tylko niesprawiedliwy system oparty na pieniądzu nie dopuszcza do ich pełnego użytkowania. Wystarczy jednak spojrzeć przez okno by dostrzec, że żadne maszyny fabryczne się po chodnikach nie walają.

Jeżeli nie wydamy naszych pieniędzy na jakieś dobro, dobro te na rynku zostanie. W skrócie - jeżeli nie kupimy samochodu to stal i "roboczogodziny" niezbędne do jego produkcji zostaną na rynku. Odosobnione kupienie/niekupienie jednego samochodu nie ma dużego wpływu na gospodarkę. By zbudować fabrykę trzeba "nie kupić" setek samochodów. Zauważmy jednak, że "niekupienie" po jednym samochodzie przez setkę pojedynczych ludzi powodu ma konkretny wpływ na gospodarkę. Nawet mała oszczędność 100zł, które zainwestujemy robi różnicę. Każda nasza oszczędność przyczynia się do akumulacji kapitału a przez to wzrostu gospodarczego.

A teraz coś z zupełnie innej beczki

Najpopularniejszym zaprzeczeniem jest twierdzeniem, że zwiększenie konsumpcji prowadzi do wzrostu gospodarczego. Bardzo często takim rozumowaniem popiera się postulaty zwiększenia płacy minimalnej itd. Jak każde socjalistyczne złudzenie, teza ta jest po prostu biadoleniem potłuczonego. Jeżeli 100zł wydam na wódę zamiast na maszynę do mojej fabryki to sorry - nie ma bata by produkcja wzrosła. Ale lewactwo nie takie głupoty już wymyślało.

Nowoczesnym pomysłem, a do tego niezwykle popularnym jest sterowanie stopami procentowymi przez państwo. Ustalenie stóp procentowych przez bank centralny poniżej naturalnej stopy procentowej powoduje inflację. Zasadniczo uważa się, że niska inflacja ma dobry wpływ na gospodarkę. Że stymuluje wzrost oraz zmniejsza bezrobocie. Czemu z kolei wysoka inflacja nie potęguje tych korzystnych zjawisk niskiej inflacji? Nie wiadomo. Empirycznie widać, chociażby po Zimbabwe, że wysoka inflacja zabija gospodarkę. Czy może zatem mała inflacja też jest szkodliwa, a owe korzyści to tylko ściema? Oczywiście. Ale o tym przy innej okazji.



[1] „Oszczędzanie" w tym tekście bynajmniej nie oznacza zbierania środków na jakiś cel, tylko oszczędzanie teraz w celu osiągnięcia jakiegoś zysku w przyszłości.

[2] W tym zbudowania jakiejkolwiek innej konstrukcji, czy też zebrania wystarczających środków na inwestycję w czyjąś konstrukcję.

[3] Przy założeniu niezmienności siły nabywczej pieniądza.

piekarz
O mnie piekarz

Polecam: Jak działa wolny rynek Zakładanie firmy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka